Paweł Kruś
fot. Tomasz Adamaszek

Czarne orły

Na początku października dotarł do Redakcji list polecony od Krystyny Barbary Kozłowskiej, Rzecznika Praw Pacjenta, z czarnym orłem na górze kartki. Zaczynał się tak:

„Jedną z cech krajów rozwiniętych, takich jak Polska, jest społeczna odpowiedzialność mediów”. Dalej była „uprzejma prośba o bezpłatne umieszczenie materiałów społecznej kampanii informacyjnej poświęconej prawom pacjenta”, a na końcu pisma sugestia zamieszczenia „bezpłatnej reklamy”. Pomiędzy uprzejmymi prośbami pojawiła się też groźba przypominająca, że „ustawa o prawie prasowym określa zadania dziennikarzy w zakresie służby społeczeństwu”.

Postanowiłem sprawdzić, jak służy pacjentom pani Rzecznik. Odpowiedź znalazłem w internecie, w raporcie NIK za 2013 rok. Wówczas pani Kozłowska dysponowała kwotą 11.526.000 zł, zatrudniła 106 osób (sic). Na pensje, wynagrodzenia, nagrody etc., słowem na płace, wydała 6.457.300 zł, natomiast na programy edukacyjne i publikacje przeznaczyła tylko 73.600 zł. Nowszych danych NIK nie znalazłem.

Zadałem sobie pytanie: czy ktoś nadzoruje Urząd zatrudniający ponad 100 osób i wydający rocznie ponad 11,5 miliona złotych, który pisze list z żądaniem bezpłatnych świadczeń m.in. od mojej 5-osobowej mikrofirmy?

Pani Rzecznik Krystyna Barbara Kozłowska nie potrafi planować wydatków, widać to na pierwszy rzut oka. Kto na to reaguje? Minister Zdrowia, Premier, Sejm? Nikt.

Kilka dni przed wyborami jechałem rano ulicą Rosoła w kilkukilometrowym korku ursynowian. Czegoś takiego nie widziałem nigdy. Okazało się, że dwaj policjanci wpadli na pomysł, żeby o godzinie 8.45 badać alkomatem wszystkich kierowców przy wjeździe na Dolinę Służewiecką. Nagle coś ich tknęło, przerwali misję, weszli na wzgórze i ze śmiechem fotografowali komórkami ustawiony przez siebie zator…

Kto ich kontroluje? Nikt.

21 października napisano do Redakcji kolejny list z czarnym orłem. Tym razem Adam Jasser, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, wezwał wytwórców suplementów diety do samooceny reklam zanim „dojdzie do konieczności interwencji o charakterze władczym”. Pismo potrzebne.

Kto wie, dlaczego tak spóźnione? Nikt.

Po wyborach rozmawiałem z byłą posłanką, zdziwioną, że dostała 50 proc. głosów mniej niż zwykle i nie weszła do Sejmu. Przykro mi, bo jest bardzo uczciwa i kompetentna. Tylko te czarne orły…

Podobne wiadomości

Nie ma możliwości dodania komentarza