fot. archiwum

Homeopatia w działaniu

Wielu lekarzy zarzuca homeopatii brak badań, na których można się oprzeć. Tymczasem znany lek homeopatyczny stosowany w przeziębieniu i grypie przeszedł gruntowne badania i ma za sobą 10 lat doświadczeń klinicznych.

Panie doktorze, dlaczego zainteresował się Pan medycyną niekonwencjonalną, choć nie jest Pan homeopatą?

W latach 80. XX wieku pracowałem jako badacz i zajmowałem się mikrobiologią i mukobiologią. Poznałem wtedy chińskiego lekarza, pochodzącego z Kantonu, dr Zhang Qi. Zafascynował mnie, bo przyjechał do Europy z walizką ziół, korzeni i igieł – i za pomocą tych rekwizytów był w stanie zrobić naprawdę bardzo dużo dobrego!

W Chinach było mało leków, za to od stuleci funkcjonowała starożytna medycyna ludowa, która potrafiła sobie radzić z naprawdę trudnymi chorobami – bez chemii. Na własne oczy widziałem, jak na pacjentów działały zioła, korzonki i igły, wsparte odpowiednim podejściem terapeutycznym. Wtedy już zacząłem rozumieć, że na ludzki organizm trzeba patrzeć właśnie w ten sposób: jak na harmonijną całość. Nie jak na zbiór narządów, z których jeden jest chory, ale jak na mikrokosmos, w którym wszystko jest ze sobą powiązane. Także emocje, psychika.

A jak wyglądała Pana droga do homeopatii?

W 1998 roku włoski Minister Zdrowia wydał rozporządzenie na mocy ustawy, zezwalające na wprowadzanie do leczenia medycyny komplementarnej. To oznaczało, że można było stosować wszystkie metody, które pomogą chorym. To mnie ośmieliło, by spróbować homeopatii, o której się dowiedziałem od mojej przyjaciółki z Lozanny – spytała, czy znam pewien lek homeopatyczny, który stosuje się w przeziębieniu i grypie. Dodała, że sama go stosuje, z powodzeniem. Zainteresowało mnie to, bo od kilku lat prowadziłem badania z udziałem chorych, cierpiących na częste infekcje dróg oddechowych. Pomyślałem, że może ten lek pomoże moim chorym, skoro podnosi odporność i zwalcza wirusy grypy.

I od razu podał go pan pacjentom?

Nie, skądże znowu. Najpierw wypróbowałem go na sobie i mojej rodzinie, podałem go żonie i dzieciom. Moje dzieci trochę się na mnie boczyły za te eksperymenty na nich, ale szybko doceniły fakt, że zaczęły znacznie rzadziej chorować. Moja żona z kolei przeszła operację nowotworową i chemioterapię. Po takim leczeniu, osłabiającym odporność, nękały ją ciągłe infekcje. Na początku nie chciała brać tego leku, ale powiedziałem „nie musisz wierzyć w jego skuteczność, po prostu spróbuj i zobacz czy ci pomaga”. To ją przekonało, zaczęła przyjmować ten specyfik i… przestała chorować. Wtedy postanowiłem przeprowadzić własne badania z udziałem tego leku.

Dlaczego badania?

Jeśli lek ma mieć szanse na wejście do standardu medycznego, jego skuteczność musi być potwierdzona badaniami. Dlatego badanie zostało przygotowane i przeprowadzone w zgodzie ze wszystkimi naukowymi standardami dla badań naukowych, sformułowanymi w Deklaracji Helsińskiej Światowego Towarzystwa Medycznego (WMA) „Zasady etyczne w badaniach medycznych z udziałem ludzi”. W badaniu, które w sumie trwało 10 lat (od stycznia 2002 do 31 grudnia 2011 roku) wzięło udział 459 pacjentów, z czego 248 pacjentów przyjmowało lek homeopatyczny jako środek profilaktyczny, a 211 pacjentów nie stosowało tego leczenia. 46 pacjentów było prowadzonych przez jeden rok. 127 pacjentów przez 3 lata; 263 przez co najmniej 5 lat, 23 – krócej niż rok.

Jakie osoby kwalifikowały się do badania?

Musiały to być osoby, które przed przyłączeniem do badania przeszły przynajmniej trzy epizody infekcji dróg oddechowych w ciągu roku i zgłaszały się z tego powodu do przychodni specjalistycznej.

Schorzenia, które kwalifikowały do przyjęcia to: katar, zapalenie gardła, zapalenie krtani, zapalenie migdałków, zapalenie zatok, zapalenie tchawicy, zapalenie oskrzeli, zaostrzenie POChP, zaostrzenie astmy oskrzelowej, przewlekłe zapalenie oskrzeli.

Jak przebiegało badanie?

Od początku września do końca kwietnia badani otrzymywali jedną dawkę preparatu tygodniowo, w połączeniu z leczeniem medycznym dla bazowego schorzenia.

I jakie były wnioski z badania?

W największym skrócie: bardzo korzystne dla stosowania leku homeopatycznego w prewencji infekcji dróg oddechowych. Podam konkretne przykłady: 3-letnia dziewczynka (nie była narażona na palenie bierne), cierpiąca na alergiczne spastyczne zapalenie tchawicy, leczona do tej pory preparatami Zyrtec i Singulair. Przed badaniami miała rocznie 6 infekcji górnych dróg oddechowych; po jednym roku podawania preparatu homeopatycznego liczba ta spadła do trzech rocznie, a kolejnych latach (pacjentka prowadzona przez 9 lat) liczba infekcji spadła dwóch w ciągu roku, a w niektórych latach nawet do zera. Inny pacjent, chłopiec (15 lat), cierpiący na katar sienny (trawy, rośliny, bylica, babka lancetowata) i nie narażony na bierne palenie, leczony był preparatem Aerius. Był prowadzony przeze mnie przez 8 lat. Przed badaniem miał 6 infekcji przeziębieniowych, po roku terapii – żadnej! W kolejnych latach była najwyżej jedna infekcja. Dalej: kobieta, nauczycielka, 52 lata. Pali 20 papierosów dziennie (wcześniej 40 sztuk). Choruje na astmę oskrzelową, do tej pory leczona Pulmaxanem, Spirivą, Isoptinem, CardioASA, Dilzene, Torvastem i Xanaxem. Przed badaniem miała średnio 5 infekcji rocznie. Po roku przyjmowania preparatu liczba infekcji spadła do jednej. Była prowadzona przez 10 lat. Teraz nie ma infekcji lub jedną rocznie. Inna badana, to 69-letnia kobieta, emerytowana rolniczka. Do 2000 roku była palaczką, paliła 30 papierosów dziennie. Obecnie cierpi na POChP, leczona Seretide 50/500, Fluimucilem, Fans A.B. Liczba infekcji przed badaniem: 5, po roku spadła do dwóch. Była prowadzona 10 lat i w tym czasie albo nie chorowała wcale, albo miała maksymalnie dwie infekcje.

Wygląda na to, że zażywanie badanego leku homeopatycznego rzeczywiście zmniejsza liczbę infekcji u osób cierpiących na przewlekłe schorzenia dróg oddechowych.

Tak, ten preparat u osób cierpiących na chroniczne schorzenia układu oddechowego i u dzieci z częstymi infekcjami dróg oddechowych znacząco zmniejsza zaostrzenia i częstość infekcji. Można więc śmiało powiedzieć, że jest użyteczny i skuteczny w profilaktyce zaostrzeń. Sugerowana profilaktyka, trwająca 8 miesięcy, od września do kwietnia, zmniejsza konieczność antybiotykoterapii. Co więcej, przez 10 lat badania nie zauważono i nie odnotowano ani jednego przypadku działań niepożądanych. Obecnie podaję badany preparat wszystkim moim pacjentom.

Rozmawiała Hanna Mądra

Podobne wiadomości

Nie ma możliwości dodania komentarza