Cezary Śledziewski
fot. Wlodzimierz Wasyluk/REPORTER

Polskie firmy konkurują z europejskimi

Rozmowa z Cezarym Śledziewskim, prezesem Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.

Jak wygląda dziś sytuacja polskiego przemysłu farmaceutycznego w Europie?

Gdy wchodziliśmy do Unii, były kasandryczne przepowiednie, że polski przemysł farmaceutyczny upadnie, nie da sobie rady z konkurencją europejską. Tak się jednak nie stało. Nasz przemysł farmaceutyczny ma się dobrze, jest zyskowny, i to bardziej niż inne branże. Przed przystąpieniem do UE krajowe firmy zainwestowały kilka miliardów zł na dostosowanie swoich fabryk do wymogów unijnych. Dzięki temu dziś są jednymi z nowocześniejszych w Europie. Na inwestycje wydajemy około pół mld zł rocznie. Dziś mamy najnowocześniejsze urządzenia, linie produkcyjne i jakość na najwyższym poziomie. Nie mamy się czego wstydzić, jesteśmy w czołówce krajów europejskich.

Polskie firmy farmaceutyczne mogą konkurować z europejskimi?

Muszą i  konkurują. Niezależnie od struktury własności – wśród polskich firm niektóre mają inwestorów zagranicznych, inne polski kapitał prywatny, jest też firma państwowa – dają sobie dobrze radę. Polskie firmy mają ponad 50 proc. udziału ilościowego w krajowym rynku leków; wartościowo – mniej, gdyż jest to przemysł leków generycznych. Również bardzo dynamicznie rośnie eksport, nie tylko na Wschód, ale też na rynki krajów zachodnich czy do Afryki.

Firmy polskie mają się dobrze?

Sytuacja finansowa krajowych firm nie jest zła. W momencie wejścia do Unii eksportowaliśmy leki za około 1,5 mld zł, a w 2013 roku było to już prawie 10 mld. Firmy inwestują w rozwój, dzięki temu przemysł farmaceutyczny jest jednym z najbardziej innowacyjnych w Polsce. Jeśli chodzi o sprzedaż produktów wysokiej technologii, to 1/4 stanowią wyroby farmaceutyczne. Potencjał tego przemysłu jest ogromny, jednak nie w pełni wykorzystany. Nasze firmy mogą konkurować z zagranicznymi, np. w zakresie innowacji technologicznych i produktowych. Jednak ich rozwój wymaga stworzenia sprzyjających warunków.

Jednak polski przemysł farmaceutyczny jest głównie przemysłem leków generycznych. To dobrze czy źle?

Nie ma u nas wystarczającego zaplecza finansowego i organizacyjnego, żebyśmy mogli tworzyć wiele farmaceutyków innowacyjnych. Owszem, niektóre firmy pracują również nad takimi lekami, jednak na pewno będą to pojedyncze leki. Innowacyjność polskiego przemysłu farmaceutycznego polega na tym, że wprowadzamy nowe metody produkcji, tańsze i lepsze. Opracowujemy nowe, wygodniejsze dla chorych formy podania leków. Krajowe firmy przeznaczają większą część zysków na inwestycje, badania i rozwój. Jednak polski przemysł farmaceutyczny pozostanie przemysłem generycznym, gdyż nakłady na wyprodukowanie leku innowacyjnego są bardzo wysokie: to około 1 mld USD. Zresztą, to właśnie leki generyczne stanowią podstawę farmakoterapii nawet w najbogatszych krajach.

Generyki stanowią około 80 proc. stosowanych leków w Polsce, w Anglii, Holandii, w USA nawet 90 proc. Dzięki lekom generycznym jesteśmy w stanie objąć leczeniem znacznie więcej chorych, bo są one tańsze. Poza tym przyczyniają się do rozwoju nowych leków, ponieważ generując konkurencję cenową na rynku, zmuszają koncerny do prac nad nowymi produktami.

Jakie są największe przeszkody w rozwoju polskiego przemysłu farmaceutycznego?

Przepisy administracyjne, które powodują zbędne koszty. Jest np. dyrektywa UE o tzw. podróbkach leków, nakazująca wprowadzenie dodatkowego systemu znakowania i monitorowania każdego opakowania. Jego wprowadzenie będzie dla polskiego przemysłu ogromnym obciążeniem. Może spowodować obniżenie wydajności produkcji nawet o 40 proc. Do tej pory nie oszacowano kosztów funkcjonowania systemu, a trzeba wiedzieć, że na polski rynek wprowadzanych jest 1,5 miliarda opakowań leków. Krajowe firmy zamiast więc inwestować w produkcję nowych leków generycznych, będą inwestować w opakowania, chociaż w Polsce nie ma podróbek leków w oficjalnej sieci sprzedaży. Uważam, że należy edukować społeczeństwo, aby nie kupowało leków w internecie czy na targowiskach, a nie wprowadzać kosztowne systemy do wykrywania podróbek tam, gdzie ich nie ma.

W Unii z jednej strony mówi się o rozwoju przemysłu, a z drugiej wprowadza się ograniczenia, które obniżają jego możliwości rozwoju i konkurowania z producentami np. z Azji.

Inny przykład: w UE są bardzo ostre przepisy dotyczące patentów. Nie możemy produkować leków, dopóki ochrona patentowa nie wygaśnie nawet na rynki, gdzie ona nie obowiązuje. Tymczasem kraje pozaeuropejskie, jak np. Chiny, Indie, Brazylia, nie mają takich ograniczeń. W związku z tym firmy mogą tam wcześniej zacząć produkować leki generyczne. Od lat proponujemy, żeby stworzyć możliwość wytwarzania generyków przez europejskie firmy na eksport do krajów, w których nie obowiązują patenty. Wtedy będziemy mieć równe szanse konkurowania z innymi krajami, co na razie nie jest możliwe. Gdy wygasa patent w Europie, to np. w Indiach czy Chinach lek jest już gotowy, a my dopiero zaczynamy go produkować.

Jak widzi pan przyszłość polskiego przemysłu farmaceutycznego?

Przyszłość to na pewno biotechnologia. Wiąże się ona z bardzo dużym ryzykiem inwestycyjnym, gdyż wyprodukowanie nowego leku jest bardzo kosztowne. Są to wielokrotnie wyższe nakłady niż w przypadku tradycyjnych leków chemicznych. Sam koszt badań klinicznych ocenia się na 50 mln euro. Na pewno jednak biotechnologia to przyszłość, jeśli nasz przemysł nie będzie szedł w tym kierunku, to straci na konkurencyjności. Dlatego mówimy, że niezbędna jest strategia dla przemysłu farmaceutycznego. Strategia, czyli również wsparcie państwa.

Na czym powinno polegać to wsparcie?

Nie chodzi o to, by rząd nagle powiedział: kupujemy wszystkie polskie leki. Chcielibyśmy jednak, by były stworzone stabilne przepisy ułatwiające rozwój branży, promujące krajowe produkty, a tym samym inwestowanie w rozwój innowacyjności w Polsce. Uważam, że jeśli na rynku polskim są wydawane publiczne pieniądze i mamy dwie równe oferty, to powinna być preferowana krajowa. Niestety, z tym bywa różnie. Chcemy, by został powołany – z naszym udziałem – zespół międzyministerialny, który decydowałby o najważniejszych sprawach dla rozwoju polskiego przemysłu farmaceutycznego. Przykład: wykorzystanie środków unijnych. Do tej pory często były one rozdrabniane i przeznaczane np. na szkolenia. Tymczasem jeśli jakieś branże mają duży potencjał rozwoju, to właśnie one powinny otrzymywać większość środków, np. biotechnologia.

Polska ma szansę stać się w dziedzinie produkcji leków generycznych i biopodobnych jednym z liderów w Europie. Poza tym przemysł ten ma dla Polski strategiczne znaczenie dlatego, że produkcja w kraju, w którym lek jest konsumowany, to pewność ciągłości dostaw w umiarkowanych cenach, co ma szczególne znaczenie w związku ze starzeniem się społeczeństwa.

Podobne wiadomości

Nie ma możliwości dodania komentarza