fot. depositphotos

Zmiany na rynku aptek są dynamiczne

Rozmowa ze Stanisławem Kasprzykiem, dyrektorem ds. relacji zewnętrznych IMS Health Poland.

Apteki w Polsce konkurują ze sobą nieraz na tej samej ulicy. W mojej najbliższej okolicy jest ich sześć. Czy w naszym kraju nie jest ich dużo?

W Polsce aptekę można założyć praktycznie wszędzie, nie ma regulacji demograficznych czy geograficznych, które ograniczałyby ich liczbę i to, o czym pani mówi, jest tego przykładem. Jednak, jeśli chodzi o liczbę aptek przypadających na jednego mieszkańca, to nasz kraj jest w ogonie Unii Europejskiej. Nie jesteśmy też społeczeństwem zamożnym, które kupowałoby dużo drogich leków. Ceny leków w Polsce są jednymi z najniższych w Europie i to zarówno, jeśli chodzi o leki generyczne, jak i innowacyjne, o czym najlepiej świadczy fakt, że lekarstwa są wywożone za granicę, bo są atrakcyjne cenowo w innych krajach UE. W związku z tym marża generowana na lekach też jest niska. To powoduje, że obroty w aptece są niewielkie, jedne z najniższych w Europie. Tak więc powstaje dużo aptek, ale wiele z nich bardzo kiepsko sobie radzi, często znajdują się na granicy bankructwa. Mimo to nadal otwiera się nowe placówki, rynek przechodzi dynamiczne zmiany.

Proces, jaki obecnie obserwujemy, to usieciowienie apek. Z czego on wynika?

Kiedyś mieliśmy do czynienia z dużym rozdrobnieniem, zarówno w hurcie, jak i w detalu, jednak od ponad 10 lat obserwujemy w Polsce daleko idące procesy konsolidacyjne. Niewątpliwie nowa ustawa refundacyjna negatywnie wpłynęła na sytuacje ekonomiczną wielu aptek. Ta sytuacja przyspieszyła proces usieciowienia i konsolidacji rynku aptek. Istotnym powodem zwiększenia się liczby aptek działających w sieciach są korzyści, jakie daje efekt skali, a także duża konkurencja na rynku. Większy podmiot jest z punktu widzenia producenta bardziej istotny jako sprzedający, również dla hurtowni może być znaczącym partnerem. Takie twory mają silniejszą pozycję negocjacyjną i mogą ubiegać się o lepsze warunki handlowe. Redukują też koszty stałe, związane z obsługą i zarządzaniem aptekami i magazynami. Jest to tendencja zgodna z trendami na europejskim rynku aptecznym.

Jaka jest dynamika wzrostu aptek sieciowych?

Na polskim rynku funkcjonuje obecnie 390 sieci mających więcej niż pięć aptek. Skupiają 5,5 tys. aptek, czyli 37,5 proc. wszystkich funkcjonujących na rynku. W ciągu roku ten udział zwiększył się o około 4 proc. Natomiast jeśli chodzi o wartość obrotów, udział aptek sieciowych dawno przekroczył 50 proc. Tendencja jest jasna: wzrasta zarówno liczba aptek, jak i liczba sieci.

Które z nich rozwijają się najbardziej dynamicznie?

Można zaobserwować, że w ramach sieci też następują konsolidacje. Największa dynamika zmian występuje w segmencie sieci największych i najmniejszych. Duże sieci przejmują mniejsze. Przyrasta aptek, które należą do największych sieci.

Jak wygląda sytuacja aptek niezależnych?

Liczba aptek indywidualnych systematycznie spada. Coraz trudniej jest im działać na rynku, co wynika głównie z pogorszenia ekonomicznych warunków prowadzenia apteki przy jednoczesnym wzroście wymagań pacjentów i klientów. Dlatego rozumiejąc sytuację na rynku i one dążą do efektu skali.

Jak się organizują?

Łączą się funkcjonalnie, operacyjnie i właścicielsko, budują swoją siłę, łącząc się w grupy, oddają się w ręce jednego „dyrygenta”. Wszystko po to, by móc stawać do negocjacji jako jeden partner i ubiegać się o lepsze warunki handlowe, a klientom móc zaoferować niższe ceny. To, co nie jest opłacalne w jednej aptece, można zrobić w grupie aptek. Tak samo usługi, które są zbyt kosztowne dla pojedynczej apteki, może sfinansować grupa aptek. Ta daleko idąca integracja to pokłosie usieciowienia rynku. W tej chwili ponad 54 proc. niezależnych aptek działa w grupach. Tworzą grupy zakupowe, sieci wirtualne, programy partnerskie lub franszyzę. Ważne, z punktu widzenia producenta i dostawcy, jest to, czy dana grupa działa spójnie.

Jak zmienia się kondycja aptek po wprowadzeniu nowej ustawy refundacyjnej?

W związku z wprowadzeniem 1 stycznia 2012 r. nowej ustawy refundacyjnej, znacząco zmniejszyły się obroty na lekach refundowanych, na co wpłynęła bardziej racjonalna polityka, a także ceny, które ustalono w trakcie negocjacji ministerstwa z producentami. W związku z tym wartość rynku jest niższa, a system naliczania marży aptecznej tylko do limitu refundacji, powoduje dodatkowe zmniejszenie kwoty marży generowanej na lekach refundowanych. Konkurencja, która znika z rynku leków refundowanych, przeniosła się do segmentu innych leków, które nie są objęte sztywną ceną i marżą. I tutaj jednak trudno wygenerować większą marżę ze względu na konkurencję cenową.

Za sprawą ustawy refundacyjnej na barki aptekarzy spadły też koszty przecen leków na przełomie roku. To poważne obciążenie.

Zmiany cen leków spowodowały po stronie aptek wymierne straty, spowodowane koniecznością sprzedawania leków po cenach wynikających z nowej listy, a nabytych w hurtowni po cenach wyższych przed jej wejściem w życie. Ta szkoda wynika z obowiązku, nałożonego na apteki, które związane umową o dofinansowanie z NFZ, zobowiązane są zapewnić stały dostęp do pełnego asortymentu leków refundowanych. Na przełomie 2015/16 apteki straciły prawie 26 mln zł na skutek przecen leków refundowanych! Nie było żadnej możliwości, by to przewidzieć i wdrożyć odpowiednią politykę magazynową, która mogłaby wpłynąć na minimalizację szkody. Pogorszenie sytuacji ekonomicznej aptek na skutek ustawy refundacyjnej wpłynęło jednak stymulująco na rozwój sieci. Zaistniała konieczność grupowania się i poszukiwania efektu skali.

Rozmawiała Joanna Stanisławska

Podobne wiadomości

Nie ma możliwości dodania komentarza