fot. Archiwum prywatne

Fachowe doradztwo w aptece

Rozmowa z Michałem Byliniakiem, wiceprezesem Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Kiedy możemy mówić o polipragmazji, czyli jednoczesnym przyjmowaniu leków?

Definicja mówi o przyjmowaniu kilku leków wpływających na swoje działanie. W praktyce jest to bardzo indywidualna kwestia wymagająca dużej uwagi lekarzy i farmaceutów. W wielu przypadkach jednoczesne stosowanie kilku leków nie wpływa na nasz organizm negatywnie, niemniej istnieje statystyczne prawdopodobieństwo zwiększenia się problemu polekowych interakcji związanych z przyjmowaniem różnych preparatów, szczególnie jeśli zawierają tę samą substancję czynną. Trzeba też pamiętać, że niektóre substancje lecznicze zawsze wpływają na działanie innych leków. Tak jest m.in. w przypadku przyjmowania popularnego węgla – leku przeciwbiegunkowego. Jeśli będzie on przyjmowany z innymi lekami może powodować konsekwencje negatywne w postaci braku ich działania.

Jak można zaradzić temu zjawisku?

Problem bierze się z korzystania z sugestii kilku lekarzy jednocześnie. Często jest tak, że pacjent idzie do lekarza rodzinnego, potem do specjalisty, a dodatkowo korzysta z porady lekarza, który jest np. członkiem jego rodziny lub znajomym. Od każdego dostaje receptę, a jednocześnie nie informuje ich o przyjmowanych lekach. I właśnie w takich sytuacjach może się zdarzyć, że kilku lekarzy przepisze tę samą substancję leczniczą, ale w postaci leków różnych firm. W większości przypadków pacjenci identyfikują leki po nazwach handlowych, więc nie mają pojęcia, że kupili ten sam lek.

I wtedy może pojawić się poważny problem. Wystarczy wspomnieć o 60-latku z Opola, o którym rozpisywały się media. Mężczyzna zmarł na skutek przyjmowania nadmiernej dawki paracetamolu.
Istotnie, może się zdarzyć, że przyjmowanie równocześnie jednej substancji wiąże się z negatywnymi konsekwencjami – od zatruć, przez powikłania wymagające hospitalizacji, do zgonu. Trudno przewidzieć, co konkretnie się wydarzy, ponieważ każdy pacjent inaczej reaguje na przyjmowane leki i cierpi na inne schorzenia. Trzeba pamiętać o tym, że dla wielu leków dawka lecznicza od dawki toksycznej czy wywołującej działania niepożądane różni się bardzo niewiele. W przypadku padaczki – przyjmowanie zbyt wielu leków jednocześnie może doprowadzić np. do groźnych powikłań neurologicznych.

Czyli najwięcej zależy od samego pacjenta?

Tak. Powinniśmy powiedzieć lekarzowi podczas wizyty, jakie bierzemy leki lub jakie medykamenty zostały nam przepisane przez innego lekarza. Musimy poinformować go o wszystkich specyfikach, które przyjmujemy. Dla lekarza to bardzo cenna wskazówka. Nie zapominajmy, że są oni obłożeni pracą, mają mało czasu, by z pacjentem porozmawiać i nie zawsze o to pytają. To w naszym interesie leży poinformowanie lekarza, że jesteśmy równolegle pod opieką danego specjalisty, który przepisuje nam określone leki.

Refleksja z reguły przychodzi po czasie, gdy pacjent opuścił już gabinet.

Jeśli nie powiemy lekarzowi o naszych obawach, powinniśmy wziąć przyjmowane leki oraz recepty i udać się do apteki. Farmaceuta ma pełną wiedzę na temat tego, czy dane preparaty możemy równolegle przyjmować i jaki jest ich skład. Farmaceuta udzieli informacji, że leki, które bierzemy się dublują…

…i pewnie odeśle nas z powrotem do lekarza.

Póki co, nie mamy systemowego rozwiązania regulującego wymianę informacji między farmaceutą a lekarzem. Od dawna wnioskujemy o to podczas dyskusji o wdrażaniu opieki farmaceutycznej, niemniej w wielu krajach unijnych, w tym w Wielkiej Brytanii, bezpośredni kontakt farmaceuty z lekarzem podstawowej opieki, jest czymś naturalnym. Tam często lekarze dzwonią do farmaceutów i wymieniają uwagi o konkretnych problemach pacjentów, schorzeniach i swoich obserwacjach na ten temat. W wielu przypadkach pozwala to na szybsze wykrycie problemów lekowych i rozwiązanie ich z korzyścią dla pacjenta. W Polsce jest tak, że ten kontakt nie zawsze jest możliwy. Numery na receptach nie kierują bezpośrednio do lekarza, tylko przychodni, recepcji. Do dużego ośrodka bardzo trudno się w ogóle dodzwonić i zorientować, na jakim oddziale, w jakim gabinecie dany specjalista pracuje. Dotarcie do niego bywa bardzo trudne i nie zawsze uda się go namierzyć. A jeśli się to uda, lekarz nie zawsze jeszcze jest w placówce lub nie ma czasu rozmawiać. Są mechanizmy, które musimy wypracować, by nie odsyłać sfrustrowanego pacjenta z apteki do przychodni.

Szczególnie jeśli pacjent jest powyżej 75. roku życia i ma problemy ze zdrowiem, kondycją psychiczną i fizyczną.

To prawda, grupa 75+ jest specyficzna. Trzeba mieć świadomość, że osoby w tym wieku mają często wiele problemów zdrowotnych, takich jak kłopoty ze wzrokiem, co utrudnia im rozszyfrowanie ulotek znajdujących się wewnątrz opakowania, a dodatkowo mają ograniczone możliwości percepcji. Taki pacjent wymaga szczególnej uwagi i zainteresowania. Zarówno lekarz, jak i farmaceuta musi podejść do niego inaczej niż do 20- czy 40-latka, którzy są sprawni, mają internet, wiele rzeczy mogą sami zweryfikować. Osoby starsze nie korzystają z nowinek technologicznych, żyją wolniej, skupiają się na innych rzeczach, trzeba im przekazywać pewne informacje w inny sposób. Ogromną pracę wykonują geriatrzy, którzy specjalizują się w leczeniu osób w podeszłym wieku, ale wciąż są kwestie, które trzeba seniorom dobrze wytłumaczyć.

Istotną barierą są też pieniądze. Osób w podeszłym wieku nie zawsze stać na wykupienie leków, zdarza się, że z części preparatów w ogóle rezygnują. Tu zapewne też jest istotna rola farmaceuty, by umiejętnie pomóc pacjentowi w doborze leków. Tak, by nie przepłacał i mógł zaoszczędzić na lekach, zamiast je dublować.

Choć wiele leków dla seniorów jest bezpłatnych, pacjenci bywają naciągani przez producentów, którzy poprzez reklamy kuszą ich dodatkowymi suplementami – cudownymi kapsułkami czy herbatkami, mającymi poprawić wzrok, słuch, serce. I na tym polu farmaceuci mają dużo do zrobienia. Trzeba tak rozmawiać z pacjentem, by ten – poza przyjęciem komunikatu: to pani/panu nie pomoże, zrozumiał to i nie kupował nic na siłę, nie wierzył w kolorowe reklamy preparatów, które mają rzekomo poprawić standard życia starszych osób. Istotą pracy farmaceuty nie jest zwiększanie koszyków zakupowych, obrotu apteki, ale opieka, a najważniejszym jej punktem jest pacjent. Farmaceuta powinien nas zapytać, co mamy w apteczce i czy na pewno kolejny podobny lek jest nam potrzebny. Chodzi o to, by apteka nie była sklepem z lekami, ale placówką ukierunkowaną na przedłużenie systemu zdrowia, była kolejnym etapem leczenia opartym na fachowym doradztwie, a nie dystrybucji i sprzedaży leków. To wymaga zmian na kilku poziomach, w tym komunikacyjnym (na linii pacjent-farmaceuta), a także, jak mówiłem, poprawienia kooperacji farmaceutów z lekarzami. Gdy skupimy się nad usprawnieniem systemu, zapewnimy pacjentowi o wiele większy komfort psychiczny i nie będzie się bał zapytać w aptece o nawet najbardziej kłopotliwy problem zdrowotny. A dzięki temu odciążymy też lekarzy, których – jak słyszymy – coraz bardziej ubywa.

Rozmawiała Agnieszka Niesłuchowska

Podobne wiadomości

Nie ma możliwości dodania komentarza