Andrzej Marszałek
fot. Tomasz Adamaszek

Warto badać cholesterol u dzieci

Dr Andrzej Marszałek, dyrektor medyczny Synevo Polska, tłumaczy, dlaczego ważne są dieta i aktywność fizyczna. Badając cholesterol u dzieci, można się o tym łatwo przekonać.

 

W mediach mówi się głównie o wysokim stężeniu cholesterolu u dorosłych. Czy ten problem może dotyczyć również dzieci?

Oczywiście. Przyczyniają się do tego nieracjonalna dieta obfitująca w tłuszcz i cukier oraz brak aktywności fizycznej. Wiele dzieci wolny czas spędza najczęściej przed telewizorem lub komputerem. Nie spalają więc tylu kalorii, ile dostarczają organizmowi. Pamiętajmy, że nasi przodkowie polowali. Jesteśmy zaprogramowani genetycznie na ich podobieństwo – odczuwamy głód na tyle wcześnie, by mieć siłę na zdobycie pożywienia. Tyle że dziś polowanie sprowadza się do otwarcia lodówki…

Czy zbyt wysokie stężenie cholesterolu może mieć również dziecko, które nie ma nadwagi?

Tak, ponieważ jeśli źle się odżywia, mogą u niego występować zaburzenia lipidowe. Nadmiar cholesterolu zaczyna odkładać się w wątrobie, a potem w śródbłonku naczyń krwionośnych, tworzą się nacieki, komórki piankowate. Następnym etapem tego procesu jest powstanie blaszki miażdżycowej. Za zmiany te odpowiadają: spożywanie zbyt dużych ilości tłustych potraw i niewielka aktywność fizyczna. Dopóki nie powstanie blaszka miażdżycowa i nie dojdzie do usztywnienia tętnic, można te zmiany jeszcze cofnąć. Później pacjent jest w stanie już tylko hamować postęp miażdżycy.

Dorośli, poprzez modyfikację diety oraz wzmożenie aktywności fizycznej, mogą „zmusić” organizm, by wytworzył krążenie oboczne tam, gdzie doszło do zwężenia czy usztywnienia tętnic. W ten sposób można poprawić spalanie glukozy, cały profil metaboliczny, łącznie z lipidami, a także zredukować ryzyko wykształcenia oksydowanych cząsteczek LDL, które są wysoce reaktywne i mają wysoki potencjał tworzenia blaszki miażdżycowej. To wszystko może nieco przedłużyć życie, nie da się jednak cofnąć już istniejących zmian miażdżycowych.

Gdy blaszka miażdżycowa się wytworzy, to potem już się nie wchłonie. Okazuje się, że nawet wśród małych dzieci występują przypadki pełnoobjawowej miażdżycy, warto więc robić wszystko, by temu zapobiec.

Należy również zwrócić uwagę, że zaburzenia gospodarki lipidami powodują wzrost stężenia glukozy we krwi, wzrost insulinooporności oraz powstawanie tkanki tłuszczowej trzewnej. Podwyższają więc ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2.

Dziecko, które często je frytki, chipsy i pije colę, nieraz wygląda jak okaz zdrowia. Jak przekonać rodziców, że powinno ono zmienić dietę, bo inaczej za 40 lat będzie miało nadwagę, cukrzycę, miażdżycę?

Najlepiej przekonać ich, że warto sprawdzić stężenie cholesterolu u dziecka. To badanie pokaże, jakie jest ryzyko, że zachoruje ono na miażdżycę.

Nie wystarczy uświadamianie znaczenia diety i aktywności fizycznej?

Nie, badania motywują bardziej. Pokazanie rodzicom wyników, stwierdzenie, że ryzyko wystąpienia zmian lipidowych i miażdżycy jest u ich dziecka większe niż u jego rówieśników, to już połowa sukcesu. Dowiedzą się, jak mają postępować, a gdy po pewnym czasie powtórne badanie wykaże poprawę, będzie to najlepszą motywacją do dalszego stosowania zmodyfikowanej diety.

Oczywiście badanie to nie wszystko, to dopiero początek. Z pacjentem trzeba rozmawiać, udzielić mu porady. Rodzice każdego dziecka, które zostanie przebadane w ramach akcji „Sprawdź cholesterol u dziecka!”, otrzymają wynik, który będą mogli porównać z wartościami prawidłowymi. Jeśli będzie nieprawidłowy, zostaną poinformowani o konieczności konsultacji lekarskiej, modyfikacji diety i zwiększenia aktywności fizycznej.

Czy po pewnym czasie, kiedy dziecko schudnie i poprawią się jego wyniki badań, nie powróci do pizzy, frytek, coli i przesiadywania przed telewizorem?

Myślę, że nie. Pamiętajmy, że dzieci bywają okrutne. „Gruby” nie zrobi fikołka na WF-ie, jest wytykany palcami, czuje się gorzej. Jeśli okaże się, że po pół roku stosowania diety i aktywności fizycznej schudł i biega tak szybko jak koledzy, to ma motywację, by nie wrócić do dawnych nawyków. U dorosłych często pojawia się efekt jo-jo, u dzieci – nie. Nie wolno jednak straszyć dziecka chorobą, szczególnie gdy nadwaga jest niewielka, gdyż może ono popaść w anoreksję. Szczególnie dotyczy to nastoletnich dziewcząt.

Jak przygotować dziecko do badania cholesterolu?

Dziecko musi być zdrowe – choroby mogą mieć wpływ na wynik. Badanie najlepiej przeprowadzać w godzinach porannych. 24-48 godzin wcześniej należy stosować standardową dietę. Ostatni posiłek wieczorny, najlepiej około godziny 18.00 (co najmniej 12 godzin przed badaniem), powinien być lekki. Kanapka z białym serem czy pomidor będą w porządku, lepiej jednak zrezygnować z sałatki z majonezem i jajkami, żółtego sera, wędliny czy parówek. Rano dziecko może wypić wodę lub niesłodką herbatę (szklankę albo pół).

Przed badaniem powinno 10-15 minut odpocząć, posiedzieć w spokoju przed gabinetem. Ważne, by było jak najmniej zestresowane. Dzieci często boją się pobierania krwi. Zdarza się, że rodzice straszą: „Jak nie wypijesz syropu, to pan doktor zrobi ci zastrzyk” i potem dziecko się boi. Nie wolno go więc straszyć. Nie można też mówić, że pobieranie krwi nie boli, bo to nieprawda. Boli w momencie przebicia skóry i trochę piecze przy wyjmowaniu igły z żyły. Lepiej powiedzieć dziecku prawdę.

Ważne jest też nastawienie rodziców, gdyż dzieci w sposób niewerbalny odbierają ich nastroje. Jeśli powiedzą oni: „Owszem, to zaboli, ale tylko przez chwilę”, zwykle ich pociechy spokojnie przechodzą badanie. Niektóre wolą, by rodzice byli w gabinecie, lepiej czują się na kolanach mamy, inne wolą być z ojcem, który jest bardziej stanowczy. Są też dzieci, które chcą być same.

Mówi się, że HDL to dobry cholesterol, a LDL – zły. Czy to prawda?

Nie do końca, ponieważ HDL i LDL nie mają jednorodnej struktury. Pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się kilka lat temu – mówiło się o tym, że zarówno cholesterol HDL, jak i LDL nie stanowią jednorodnej frakcji.

Okazuje się, że można rozdzielić HDL i LDL na podklasy, spośród których część ma szkodliwe, a część – korzystne działanie. Już od wielu lat oznacza się lipoproteiny, czyli białka powiązane z lipidami transportującymi lipidy, w tym cholesterol. Teraz okazuje się, że można też rozdzielić podklasy cholesterolu LDL i HDL. Wiedza o tym, które z nich mają pozytywne, a które szkodliwe działanie, zapewnia zdecydowanie lepsze metody leczenia chorych.

Rozdzielenie podklas we frakcjach LDL i HDL jest ważne zwłaszcza dla tych pacjentów, którzy mają prawidłowe stężenie cholesterolu całkowitego, ale pomimo tego występują u nich zmiany miażdżycowe. Są też chorzy, którzy mają podwyższone stężenie cholesterolu całkowitego i LDL, ale zmiany miażdżycowe u nich nie występują.

Gdzie można wykonać badania poszczególnych frakcji HDL i LDL?

W niektórych krajach są one już wykonywane rutynowo, stają się powoli obowiązującym standardem postępowania w przypadku niektórych grup chorych. W Polsce jak na razie można je wykonać jedynie w laboratoriach Synevo. Niestety, odpłatnie – koszt wynosi około
60-80 zł. Warto jednak mówić o tych badaniach lekarzom i pacjentom, gdyż są one wysoce użyteczne.

Kto powinien rozważyć wykonanie takich badań?

Przede wszystkim pacjenci z grupy ryzyka wystąpienia miażdżycy i jej powikłań. Taka pogłębiona analiza powinna być przeprowadzona u młodych ludzi, u których w rodzinie występowały zaburzenia lipidowe: nadciśnienie, cukrzyca, zawał serca, niewydolność krążenia, udar mózgu. W ich przypadku należałoby rozszerzyć diagnostykę nawet jeśli wyniki podstawowych badań (cholesterol całkowity, LDL, HDL i trójglicerydy) są prawidłowe, czyli mieszczą się w zakresie wartości referencyjnych.

Podobne wiadomości

Nie ma możliwości dodania komentarza