Ogień i woda, czyli polityczne wybory ostateczne

Kryzys konstytucyjny, który rozgorzał po wyborach w Polsce, może nas bardzo dużo kosztować.

Polska ma złą prasę na świecie. We wszystkich krajach, na opinii których nam zależy lub powinno zależeć dominuje od pewnego czasu przekonanie, że skręciliśmy w złym dla świata i niebezpiecznym dla nas kierunku. Sprawa, która przeciętnemu Polakowi może się wydawać zupełnie nieistotna – dla europejskich i amerykańskich komentatorów jest podstawową kwestią, od której zależy, czy zostaniemy rozpoznani jako członek demokratycznej wspólnoty państw prawa, czy też partner niedojrzały, niepewny i niestabilny, a co za tym idzie również niegodny zaufania.

Chodzi o Trybunał Konstytucyjny – instytucję stanowiącą podstawowy i najważniejszy instrument, gwarantujący pozostanie kraju w sferze wspólnych wartości Zachodu, takich jak praworządność oraz przestrzeganie praw człowieka.

Kryzys konstytucyjny, który rozgorzał po wyborach w Polsce, może nas bardzo dużo kosztować. Po obaleniu komunizmu naszym strategicznym celem było znalezienie się w Unii Europejskiej oraz NATO. Po półwieczu spędzonym pod dominacją niedemokratycznego imperium bezprawia udało się nam wyzwolić ze świata „nowomowy”, gdzie każdy termin prawny mógł znaczyć coś dokładnie przeciwnego niż sugerowało jego słownikowe znaczenie. Ze świata, w którym prawo było instrumentem kontroli państwa nad każdym człowiekiem. Udało się nam z tego zakłamania wyzwolić wielkim wspólnym wysiłkiem całego społeczeństwa.

Wkrótce jednak przekonaliśmy się, że ten nowy piękny świat jest dużo trudniejszy od starego zakłamanego reżimu, w którym „Jednostka zerem”. Tam winę za wszystkie niepowodzenia zawsze zrzucaliśmy na władzę. Ponieważ jednostka była zerem – nauczyliśmy się charakterystycznej dla Wschodu bierności i oczekiwania, że władza za nas rozwiąże wszystkie nasze problemy i że nas sprawiedliwie osądzi. A nawet jeśli niesprawiedliwie – to i tak będziemy musieli się jej woli podporządkować. Teraz okazuje się, że ciężar wolności i odpowiedzialności za nią jest dla wielu z nas nie do utrzymania. Znowu wielu z nas chce, żeby było tak jak kiedyś, że władza – nieważne czy lepsza czy gorsza – utrzyma ten ciężar za nas i wybawi nas od obowiązku ponoszenia odpowiedzialności za kraj.

Jednak coś za coś. Jeśli chcemy dobrobytu, zachodnich standardów postępowania, zarobków porównywalnych z Niemcami – to musimy podobnie jak oni dbać o nasze polityczne obyczaje oraz publiczne instytucje. Nie da się stać w rozkroku między wschodnią gnuśnością, korupcją i wiarą w dobrego Cara a zachodnią praworządnością, przejrzystością i dbałością o demokratyczne państwo prawa i jego instytucje. Te dwa światy są jak ogień i woda. Na coś powinniśmy się wreszcie zdecydować, bo nasz czas gwałtownie się kurczy.

Podobne wiadomości

Nie ma możliwości dodania komentarza